poniedziałek, 14 kwietnia 2014

pierwsza śliwa w tym sezonie!

Dojrzewająca w domowych warunkach ( Szy odmówił pójścia do przedszkola) pierwsza w tym sezonie ( i w ogóle w całym jego krótkim życiu ) śliwa!
Pięknie okalająca jego niebieskie oczko, sprawia że mocniej bije mi serce gdy patrzę i myślę co mogło się stać gdyby uderzył kilka cm wyżej/niżej/bardziej w prawo/bardziej w lewo, czyli rozważania matki.
Włączył mi się tryb kwoki, chowam dzieciaki pod skrzydła i siedzimy cicho w domu zostawiając inne problemy dnia codziennego, czyli standardowo mamy bałagan i kurz na meblach.....



na pamiątkę tadam śliwa:

niedziela, 6 kwietnia 2014

Bilans na niedziele

z życia zapracowanej matki:
bilans zysków i strat na dziś to jest niedziela 6 kwietnia 2014


STRATY:
-nieposprzątane zabawki
-uprane, ale nie wyprasowane ciuchy tylko E niezgrabnie upchnięte, ale na tyle dokładnie żeby nie wypadywały jak otwieram szafkę.
(Szy będzie musiał iść do przedszkola w tygodniowych majtkach i skarpetkach*)
- centymetrowe złogi kurzu na szafkach - po zeszłym tygodniu się zebrały a wczoraj nie miałam czasu powycierać a dziś przecież niedziela!
- K który nie chce się przytulać bo ma focha


ZYSKI ;-) w mojej subiektywnej ocenie oczywiście...
- dwie przeczytane książki! - K o to ma focha..... pff
- niedziela rozpoczęta wylegiwaniem się w łóżku do 9! luksus..
- niedzielna strawa z garów teściowej...


A w tle Norah Jones, na wyciągnięcie ręki jeszcze jedna książka, na podłodze E, która z namiętnością rozrywa i częściowo zjada pacynki z Szy teatrzyku. Oczywiście może sobie na to pozwolić bo Szy wraz z K pojechali na rajd samochodowy...

Niedzielo trwaj!


* oczywiście to żart, przezornie zaopatruje swoje latorośle w dwutygodniowe zapasy bielizny osobistej, bo wiem jak rzadko piorę. Gorzej ze spodniami Szy... bo we wszystkich mamy dziury, a ja nie mam ochoty naszywać łat.
No cóż, będę to robiła jutro 5 minut przed wyjściem do przedszkola w myślach klnąc na to że nie zrobiłam tego dziś... :-)

 jaka samoświadomość u mnie jest!

piątek, 4 kwietnia 2014

Po co mi dzieci?

M- mamo a po co ci były dzieci?
S- hmm, do kochania, przytulania, no wiesz synu... trudno to tak określić w kilku słowach...
M- możesz mówić, ja mam dużo czasu....
S- synu, przecież za 5 minut musimy być w przedszkolu,  pogadamy o tym później
M- ale mamo, skoro mnie już masz, to mnie nie wysyłaj do przedszkola, tylko rozmawiaj ze mną!!
S- wow...

Tak synu... każdy sposób dobry by nie iść do przedszkola... :-)