z życia zapracowanej matki:
bilans zysków i strat na dziś to jest niedziela 6 kwietnia 2014
STRATY:
-nieposprzątane zabawki
-uprane, ale nie wyprasowane ciuchy tylko E niezgrabnie upchnięte, ale na tyle dokładnie żeby nie wypadywały jak otwieram szafkę.
(Szy będzie musiał iść do przedszkola w tygodniowych majtkach i skarpetkach*)
- centymetrowe złogi kurzu na szafkach - po zeszłym tygodniu się zebrały a wczoraj nie miałam czasu powycierać a dziś przecież niedziela!
- K który nie chce się przytulać bo ma focha
ZYSKI ;-) w mojej subiektywnej ocenie oczywiście...
- dwie przeczytane książki! - K o to ma focha..... pff
- niedziela rozpoczęta wylegiwaniem się w łóżku do 9! luksus..
- niedzielna strawa z garów teściowej...
A w tle Norah Jones, na wyciągnięcie ręki jeszcze jedna książka, na podłodze E, która z namiętnością rozrywa i częściowo zjada pacynki z Szy teatrzyku. Oczywiście może sobie na to pozwolić bo Szy wraz z K pojechali na rajd samochodowy...
Niedzielo trwaj!
* oczywiście to żart, przezornie zaopatruje swoje latorośle w dwutygodniowe zapasy bielizny osobistej, bo wiem jak rzadko piorę. Gorzej ze spodniami Szy... bo we wszystkich mamy dziury, a ja nie mam ochoty naszywać łat.
No cóż, będę to robiła jutro 5 minut przed wyjściem do przedszkola w myślach klnąc na to że nie zrobiłam tego dziś... :-)
jaka samoświadomość u mnie jest!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz